Pewna młoda kobieta, matka rodziny, przyszła w styczniu do Kaplicy. Dowiedziała się właśnie, że jest chora na raka piersi z przerzutami do płuc. Płakała mówiąc, że nie wyobraża sobie leczenia i tego, co stanie się z jej rodziną. Rozmawiałam z nią, modliłyśmy się razem, ofiarowałam jej też Cudowny Medalik, napisała też intencje modlitewne, które złożyła w Kaplicy.
15 października przyszła ponownie, by podziękować, mówiąc, że mimo problemów związanych z kryzysem sanitarnym, jej leczenie i operacja przebiegły bez przeszkód, rokowania są dobre, czuje się dużo lepiej i jest wdzięczna za pociechę i łaski otrzymane za wstawiennictwem Matki Bożej od Cudownego Medalika.
Pewien mężczyzna w średnim wieku pochodzący z Bretanii podzielił się swoją historią. Podczas ostatnich miesięcy bardzo pogorszyło się jego zdrowie, cierpiał na bardzo bolesne zapalenie uszu, dokuczał mu silny reumatyzm i bóle brzucha. Stres związany z pandemią i izolacją sprawił, że miał też stany lękowe i poważnie myślał o samobójstwie. Kiedy w połowie grudnia, po długim czasie przyszedł do Cudownej Kaplicy podczas modlitwy poczuł gorąco w całym ciele. Po pewnym czasie zorientował się, że ustąpiły dręczące go dolegliwości, może chodzić normalnie (wcześniej bóle w biodrze były tak silne, że tylko z trudem mógł się poruszać), ustąpiły bóle i stan zapalny w uszach, może też jeść normalnie bez obawy przed bólem. Ustąpiły też lęki i myśli samobójcze. Przez kolejne dni przychodził do Kaplicy, by modlić się i dziękować. Mówił, że na początku sam nie wierzył w to co się stało, ale teraz uznaje z pokorą, że został uzdrowiony.
Pewien mężczyzna po rozpadzie związku, w którym był przez kilka lat, załamał się i popadł w alkoholizm. Jeden z jego przyjaciół, który bardzo się martwił widząc co się dzieje, ofiarował mu Cudowny Medalik. Tymczasem mężczyzna coraz bardziej pogrążał się w nałogu. Pewnego dnia, licząc ostatnie monety, by sprawdzić czy wystarczy mu na kolejną butelkę whisky, trafił w portfelu na Cudowny Medalik. Padł na kolana i zaczął się modlić: „Boże oddaję Ci moje życie, składam je w Twoje ręce, zrób ze mną co chcesz.” Od tej pory jego życie zaczęło się zmieniać. Zerwał z nałogiem. Wkrótce poznał młodą kobietę, z którą później się ożenił. Obecnie jest szczęśliwym ojcem rodziny, ma dwójkę dzieci, stałą pracę. Chętnie dzieli się świadectwem otrzymanych łask mówiąc, że to Matka Boża od Cudownego Medalika go uratowała.
Zdarza się, że pielgrzymi wchodzący na teren Sanktuarium Matki Bożej od Cudownego Medalika pytają czy gdzieś w pobliżu nie znajduje się różany ogród czują bowiem wyraźny zapach róż.
S. Dorota SM